Okres świąteczny, koniec roku i początek nowego sprzyjają zadumie nad czasem minionym i tym przyszłym, niepewnym bardzo.

W mijającym roku dzieliłam się z Drogimi Czytelnikami "Naszego Czasu" swoimi refleksjami nad naszą kondycją społeczną, gotowością do służby, nad stanem państwa i bieżącymi sprawami, jak chociażby ustawą o wydłużeniu wieku emerytalnego. Będąc przekonaną, że szczególnie w trudnych czasach istnieje potrzeba, a nawet konieczność pokazywania wielkości Polski i Polaków, nawiązywałam tylko do niektórych Wielkich synów Ojczyzny naszej, stawiając sobie i Państwu Ich świetlane postacie za wzór do naśladowania. Zachęcałam do sięgania po Ich nauki w chwilach zwątpień i rezygnacji.

A takich chwil zwątpień czy nawet rezygnacji coraz więcej w obliczu zaplanowanego i strategicznego mieszania pojęć i znaczeń, dobra i zła, przekraczania granic przyzwoitości, dobrego smaku, obowiązujących do niedawna zasad czy standardów. I tak oto mniej ważne staje się, co umiesz, co osiągasz, jakie wartości reprezentujesz, wygrałeś czy przegrałeś chociażby w sporcie. Liczy się przede wszystkim jak wyglądasz, z kim i gdzie się spotykasz, jaki pożytek mają z ciebie media czy gracze różnej maści. Człowiek z klasą dla wielu już nic nie znaczy.

Takie pomieszanie dobrego i złego ma nas ogłupić, ogołocić z poczucia przyzwoitości i odebrać zdolność samodzielnego rozpoznawania co dobre, a co złe. A właśnie brak zwykłej przyzwoitości zauważamy najczęściej w zachowaniach tych, co zamiast służyć rządzą. Już nawet nie mądrości, a tej właśnie odrobiny przyzwoitości od nich wymagamy wiedząc, że ta cecha nie pozwoliłaby tak wielu na czynienie zła i różnorakich szkód w każdej dziedzinie życia społecznego, gospodarczego i politycznego.

W tym miejscu postawię pytanie chociażby o stan państwa w wymiarze sprawiedliwości po wypuszczeniu wszystkich skazanych za udział w pacyfikacji "Wujka". Wszyscy wyszli z więzienia przed terminem. Czy można poważnie traktować państwo, które wypuszcza przed czasem sprawców jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni stanu wojennego? Dopiero co minęła kolejna rocznica tego haniebnego stanu. Czy państwo tak pobłażliwie traktujące zomowców może poradzić sobie ze sprawcami całkiem świeżych przestępstw? Widzimy, że nie – sprawa Olewnika, afera Amber Gold i inne. Tylko przysłowiowi już rowerzyści za jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu odsiadują szybko i do końca. Taki jest stan państwa naszego u progu nowego 2013 roku.

Wiele wskazuje na to, że lepiej nie będzie. Niestety, nie widzę inaczej niż każdy z nas to czuje jakby instynktownie. Ale możemy wygrać, jak nie już, to kiedyś, niedługo! Gdy nie poddamy się zwątpieniu i matactwu i gdy będziemy razem. Bo wiemy co dobre, a co złe i potrafimy te pojęcia rozróżniać. Jeszcze! Oby zawsze!

Więc z uporem lepszej sprawy, tak jak to czyniłam przez cały rok w swych krótkich wystąpieniach, zachęcam mimo wszystko do niepoddawania się. To przeciwnicy nasi, mieszacze dobra ze złem, wołają: Poddaj się, zrezygnuj, nie wygrasz! Nareszcie cię pokonamy, klęska wasza jest nieunikniona!

Zakończę cytatem autora nieznanego:

Bo życie jest jak bieg i upaść czasem przyjdzie nam,

Za każdym razem, gdy upadniesz bez wahania wstań.

Choć wrogi głos ci mówi znów zrezygnuj, poddaj się!

To inny głos zapewnia cię, że ty dokończysz bieg!

Trzeba nam dokończyć bieg rozpoczęty przez "Solidarność".

Magazyn Nadsański "Nasz Czas", nr 1(78), styczeń 2013